O kuchnia czyli dzień przed przeprowadzką…

Witajcie, piszę dziś do Was ostatni raz z mieszkania, które jest po brzegi wypchane meblami oraz przeprowadzkowymi kartonami. Na dzień przed przeprowadzką status prac jest całkiem korzystny. Zostało do ogarnięcia kilka lamp (nie mamy jeszcze na nie pomysłu lub producent przedłuża dostawę), garaż (istny sajgon) oraz kostka brukowa, której prace postępują. Na szczęście ekipa wzięła sobie do serca, że w sobotę przeprowadzamy się i podjęła wyzwanie, co zaowocowało ułożeniem kostki na wjeździe i wejściu do domu. Podczas krótkiej przerwy wrzucam zdjęcia z realizacji naszej kuchni.

Historia naszej kuchni to materiał na film (krótkometrażowy, ale zawsze). W skrócie: Pan X, u którego zamawialiśmy kuchnię został przejęty przez Pana Y. Pan X był zakręcony i nie znał się za bardzo na tym co robi, ale miał ogarniętego i ochoczo nastawionego projektanta, dlatego postanowiliśmy zaryzykować skuszeni niską ceną jak na deklarowane materiały. W międzyczasie projektant Pana X zwolnił się… Pan Y, który przejął Pana X naprawdę zna się na rzeczy, lecz gorzej w naszym przypadku wypadło z terminowością, a i cennik nie ten. Ostatecznie kuchnia wypadła bardzo dobrze pod względem technicznym i została wykonana z dbałością o najmniejsze szczegóły (przez ludzi Pana Y inaczej byłby niezły klops). Na sam koniec Pan X jednak miał „coś” zrobić sam, niby bardzo prostą rzecz jak mówił, bo przyklejenie szkła Lacobel. Cyrk na kółkach. Zazwyczaj jestem cierpliwy, ale jak zobaczyłem po godzinie gdybania nad szkłem, że Pan X nakłada brązowy klej na białe szkło, to szybko skonsultowałem ten fakt ze szklarzem od luster. Po 5 minutach Pan X zdejmował szkło, z pod którego przebijały plamy kleju. Na szczęście po zdjęciu kleju, szkło bez problemu zostało doczyszczone, a następnie zamontowane przez szklarza. Z tego wywodu jest jeden bardzo ważny wniosek: zawsze trzeba patrzeć na ręce fachowców. Pan X walnął na koniec małego foszka-pierdzioszka, po czym na następnym spotkaniu przez 2,5h starał się wyregulować jedną szufladę. Widok jak dochodzi, do tego dlaczego inne szuflady nie trą, a ta jedna trze – bezcenny 🙂

Wracając do tematu samej kuchni to wiele rzeczy zostało już omówionych przy okazji publikacji postu na temat wizualizacji. Żadnych kluczowych zmian nie wprowadzaliśmy, oprócz przypadkowego zbicia klosza jednej z lamp nad stołem barowym 🙂 Szczęśliwie dla nas można zamówić sam przezroczysty klosz do tej lampy. W poście z wizualizacją pisałem o dekorze imitującym drewno 3D, który będzie wykorzystany w naszej kuchni. Jednak i tutaj nasz Pan X dwa dni przed montażem pokazał podejście studenckie – okazało się, że tego dekoru Kronospan już nie produkuje (jak się okazało od roku…). Ostatecznie wybraliśmy dekor od Eggera (Dąb Nebraska naturalny H3331 ST10), który po mimo braku „3D” w nazwie, świetnie imituje drewno i przy okazji jest cieplejszy w odbiorze.

Sprzęt AGD w kuchni w większości jest od Samsunga, gdyż skorzystaliśmy z promocji zwrotu do 750 zł przy zakupie czterech urządzeń. Podobno zakwalifikowaliśmy się do puli zwrotu, ale na razie czekamy na kaskę 🙂

płytki

Co Wy sądzicie na temat naszej kuchni? Jakie są Wasze pomysły na kuchnię w Pięknotkach?